Posts Tagged 'Psychologia'

Fenomen naszej-klasy

Wiele osób wie czym jest portal nasza-klasa.pl. Wiele osób ma tam profil, wiele osób nie wyobraża sobie dnia bez zalogowania się tam. Nasza-klasa nagle wdarła się w naszą świadomość i jest już czymś normalnym, ale na czym polega jej fenomen?

Przede wszystkim strzałem w dziesiątkę było powrócenie do lat szkolnych. Od dawna wiadomo, że sytuacje odleglejsze w czasie wspominamy lepiej. Nawet jeśli ktoś nie znosił szkoły, to po jej ukończeniu już nie wydaje się ona taka straszna. Ponad to spędzając razem czas, przez 3 – 6 lat, 5 razy w tygodniu, musi zaistnieć dość silna więź. Jeśli nie ze wszystkimi, to chociaż z częścią naszych kolegów. Chętnie wracamy wspomnieniami do rzeczy, sytuacji czy ludzi. I chyba ludzie są tym, co sprawia, że koło o nazwie „nasza-klasa.pl” dalej się kręci.

W zasadzie wszystko tam opiera się na obecności ludzi, na tym co piszą i jakie dodają zdjęcia. Nawet jeśli nie mamy żadnych znajomych i dopiero utworzyliśmy konto, to jedyną rzeczą jaką możemy zrobić, jest… szukanie ludzi z dawnych lat. Gdy już mamy znajomych, to widzimy ich zdjęcia i komentarze. Na forum rozmawiamy z ludźmi, często obcymi. Widzimy kto z naszych znajomych jest teraz aktywny i kto ostatnio oglądał nasz profil. Ponad to wiemy kto ostatnio dołączył do naszej szkoły, kto od kogo dostał prezent, kto prowadzi aukcje na allegro i kogo ewentualnie możemy znać. Dodatkowo na samym dole widać ostatnio dodane zdjęcia ludzi z całego świata.

Z jednej strony to normalne, wszak jest to „portal społecznościowy”. Jednak z drugiej strony wystarczy spojrzeć na ogromną machinę jaką jest Facebook. Jest tam mnóstwo aplikacji, które zabijają czas i wcale nie potrzebna nam do tego druga osoba. Nawet – swego czasu bardzo popularna – fotka.pl nie wymagała od użytkowników takiego zaangażowania. Wystarczył komentarz, ocena i wszyscy byli zadowoleni. Nasza-klasa wykorzystuje ludzi do napędzania wszystkich funkcji portalu. Nic tam nie może funkcjonować bez partnera.

Innym ciekawym zjawiskiem jest w zasadzie brak chamstwa, wulgarności czy pornografii. Oczywiście zdarzają się nieprzyzwoite zdjęcia, ale to rzadkość, tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę ogromną liczbę przesyłanych zdjęć. Chamstwo zostało pokonane przez brak anonimowości. Jeśli chcemy uczestniczyć w życiu tego społeczeństwa, to musimy ujawnić jedną lub kilka z następujących rzeczy: imię, nazwisko, wiek, znajomości, ukończone szkoły i klasy. Są to dane dość precyzyjne, dlatego łatwo nas znaleźć. A skoro każdy może nas znaleźć, to musimy uważać na to co piszemy i pokazujemy. Nie chcemy przecież, żeby mama widziała nas z piwem czy papierosem w ręce, a dziewczyna na imprezie z inną. Nie chcemy, żeby wujek wypominał nam słownictwo w komentarzach pod zdjęciem, a tata oglądał naszych znajomych. Dlatego większość bardzo uważa, i myślę, że zapewni to portalowi jeszcze kilka lat dobrego funkcjonowania. Są oczywiście różni ludzie, także tacy którym nie zależy na opinii innych, czy dla żartów podszywają się pod kogoś innego. Przez nich często ubywa użytkowników, ale populacja tego społeczeństwa nie jest raczej zagrożona. Przynajmniej na jakiś czas.

Autopromocja

Ostatnio wpadła mi do głowy myśl o tym, że portal nasza-klasa.pl wielu osobom służy do autopromocji. Odnowienie dawnych znajomości to tylko przykrywka. Zresztą, największą grupę użytkowników portalu stanowi młodzież szkolna, a oni nie mają czego odnawiać. Być może wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że kreuje swój wizerunek i stwarza pozory. Samo zapisane się do szkoły (szczególnie wyższej) jest sygnałem dla nas, że mamy do czynienia z człowiekiem inteligentnym, uczącym się i ambitnym. Następnie mamy takie pola do uzupełnienia jak „O sobie” i „Czym się aktualnie zajmuję”. Tam każdy chce wypaść jak najlepiej, stara się, wypisuje złote myśli, a efekt i tak jest marny. Nikt nie rozumie wyrwanych z kontekstu słów piosenki czy wiersza, a całego nikomu nie chce się czytać. Na koniec pozostaje najważniejsze narzędzie naszej autopromocji – galeria. Pokazujemy siebie na zdjęciach. Wstawiamy tam wszystko, co potencjalnie może, w oczach innych, podnieść nasz status, miejsce w społeczeństwie. Zdjęcia z wakacji, zdjęcia w nowych ciuchach, zdjęcia z imprezy, zdjęcia ze szkoły lub z jej zakończenia. Z jednej strony, to tylko zdjęcia przypominające nam najszczęśliwsze momenty życia, z drugiej – pokazanie ile się już przeżyło, jakie ma się doświadczenia, ile się widziało, ile się ma.

Nie wiem tylko, czy jest to przypadek, że jedno wiąże się z drugim? Czy ludzie podświadomie pokazują to co w nich najlepsze, aby spodobać się innym? Czy może robią to świadomie? Pewnie wszystko po trosze jest prawdą. Zauważam jedynie problem i możliwość stworzenia sobie pięknego wizerunku. Oczywiście nie pomoże nam on przy rekrutacji do szkoły czy znalezieniu pracy. Możemy jednak znaleźć atrakcyjnego partnera. Gorzej, jeśli ten partner też udaje kogoś, kim tak naprawdę nie jest. Tworzy swój wizerunek, skupia się na swoim Ja w sieci, i jednocześnie zaniedbuje siebie w rzeczywistości. Poza tym może dojść do tego, że osoba odważna, przebojowa, mądra i wygadana na portalu czy „gadu-gadu” okazuje się być nieśmiałym, milczącym głupkiem w realu.

Muszę więcej pomyśleć nad tym problemem. Ta notka to tylko pewnego rodzaju wprowadzenie.

Tak smutne, że aż śmieszne #2

Problem podjęty przeze mnie na początku mojej działalności na wordpressie, dostrzegły w końcu także internetowe media. Pod tym adresem (http://pl.youtube.com/watch?v=wBWwAjfW3FU&feature=dir) znajdziemy krótki film na ten temat.

Nasza tolerancja

Według internetowej Encyklopedii PWN tolerancja to:

tolerancja [łac. tolerantia ‘cierpliwość’, ‘wytrwałość’], socjol. postawa zgody na wyznawanie i głoszenie poglądów, z którymi się nie zgadzamy, oraz na praktykowanie sposobu życia, którego zdecydowanie nie aprobujemy, a więc zgody na to, aby zbiorowość, której jesteśmy członkami, była wewnętrznie zróżnicowana pod istotnymi dla nas względami. Tolerancja oznacza rezygnację z przymusu jako środka wpływania na postawy innych ludzi. Wyjątkami są jedynie sytuacje, w których owe postawy zagrażają bezpieczeństwu osób oraz ich mienia (tolerancja nie rozciąga się więc np. na zabójców, gwałcicieli czy złodziei, choć obejmuje takie zachowania dewiacyjne, które można potraktować jako sprawę prywatną), nie dotyczy także ludzi, którym odmawia się zdolności pełnego rozpoznawania znaczenia swoich czynów. Zakres tolerancji jest historycznie zmienny. W większości społeczeństw albo nie było jej wcale, albo była bardzo ograniczona na skutek tego, że jednemu systemowi moralnemu przysługiwało uprzywilejowane stanowisko bądź monopol. Tolerancja objęła najwcześniej innowiercze wierzenia i praktyki rel., stopniowo rozszerzono ją na inne dziedziny, np. sferę obyczajów. Jakkolwiek zasada tolerancji jest współcześnie stosunkowo szeroko uznana i prawnie zagwarantowana niemal na całym świecie, bywa nierzadko kwestionowana i naruszana. Tam gdzie jest w pełni przestrzegana istotnego znaczenia nabrał problem granic tolerancji WOLTER Traktat o tolerancji, Warszawa 1956; J. LOCKE List o tolerancji, Warszawa 1963; F. GROSS Tolerancja i pluralizm, Warszawa 1992; P. KING Toleration, London 1976.
Z tym że ta słownikowa tolerancja znacząco różni się od tej którą posługujemy się w życiu. Jeśli katolik próbuje „nawrócić” osobę niewierzącą przedstawiając jej swoje argumenty (a raczej argumenty kościoła) to jeszcze chyba jest tolerancja. Ale często przy takich próbach pojawiają się uwagi typu „zabłądziłeś”, „masz w sobie szatana”, „pomodlę się za ciebie”, „masz jakiś problem” i tak dalej, a to już tolerancją nie jest. Sam czasami łapię się na jakimś głupim stereotypowym myśleniu i przeraża mnie to. Przecież nie zostałem wychowany w ten sposób. Widzę tutaj jak ogromną władzę ma nade mną ma społeczeństwo tudzież opinia publiczna i wszelkiego rodzaju media. Nade mną, czyli w tym przypadku nad moją przedświadomością. Chcę być tolerancyjny, staram się być i myślę że jestem, a mimo to w chwilach rozluźnienia i zapomnienia wyłazi ze mnie nacjonalista, homofob, ksenofob i antyklerykał.
Myślę, że brak tolerancji idzie w parze z brakiem umiejętności empatycznych. Może nawet nie umiejętności, ale chęci! Czy tak trudno jest zrozumieć, że istnieją różne światopoglądy? Że ktoś myśli inaczej od nas? To nie jest trudne, a przecież właśnie to jest istotą tolerancji. Nie musimy mówić gejowi, że jest fajny i wspierać paradę równości. Wystarczy, że nie będziemy komentować jego odmienności i uznamy ją za coś normalnego. Ci którzy postępują inaczej reprezentują sobą średniowieczny sposób myślenia. I nie chodzi tu tylko o homoseksualizm. Tak tak, to w średniowieczu wszystko co nowe było złe, no chyba, że służyło do złych celów. Ilu wybitnych naukowców chciano spalić na stosie, a ilu spalono. Gdyby nie oni, dalej szukalibyśmy końca świata i wierzyli, że w niebie mieszka Bóg a na chmurkach latają aniołki. Wielu- nawet dzisiaj- odpowiada taki sposób postrzegania świata. Prosty, łatwy do przyswojenia, poukładany. Homoseksualiści, żydzi, murzyni są źli. Dlaczego? Bo to wbrew tradycji i religii, bo tak mówi historia, bo tak! Problem w tym, że świat gna do przodu jak szalony i nawet ja za nim nie nadążam. A skoro nie nadążam, to w wielu kwestiach po prostu nie mam zdania. I wiele osób jest w podobnej sytuacji jak ja, ale nie potrafią się do tego przyznać, tylko chłoną tę medialną papkę, albo kierują się wiekowymi teoriami i tradycjami. Przykłady? Scena polityczna. Mamy dwie większe partie i obie robią głupie rzeczy (jedna znacznie częściej), ale wiele osób tego nie zauważa i sądzi, że tylko ich partia ma racje. Inny przykład- ciągłe odwoływanie się do „żydostwa” wielu osób, instytucji, organizacji. Kompletnie nie rozumiem tego zjawiska i może to błędny przykład, ale z tego co wiem i co mogę zauważyć, jednak jest to nietolerancja. Później słyszymy jaka ta polska młodzież jest zła, agresywna, wypaczona. Słyszymy od kogo? Od antysemitów, homofobów i nacjonalistów zasłaniających się polską tradycją i kulturą, od ludzi starych żyjących w nowych czasach, ludzi NIETOLERANCYJNYCH. I już wiem skąd te spojrzenia 13-latków, spojrzenia pełne nieuzasadnionej nienawiści, spojrzenia które mówią „sprzedam ci kosę za te jeansy”.
Polska tolerancja to mit. Nie lubię uogólnień i unikam ich jeśli mogę, ale tutaj nie sposób tego zrobić. Polacy nie dojrzeli do akceptacji odmienności. Mam nadzieję, że zmiana pokoleniowa dokona przewrotu w tej materii.

Utwór który polecam dzisiaj to Wham! – Last Christmas. Powód oczywisty, a piosenka piękna.

Internet nie uzależnia

Czy istnieje coś takiego jak uzależnienie od internetu? Tyle się o tym słyszy nie tylko w mediach, ale też od ludzi z naszego najbliższego otoczenia. Albo mama mówi, że jesteśmy uzależnieni od internetu, albo znajomi mają pretensje, że nigdzie nie wychodzimy tylko siedzimy przed komputerem, aż w konću sami odkrywamy, że coś jest nie tak. Przestajemy się spotykać z ludzmi i zamiast tego piszemy na gg. Przestajemy chodzić do sklepu i zamawiamy praktycznie wszystko w sieci. Na szczęście po jedzenie chodzimy sami, ale w USA problem jest na tyle poważny, że przez internet możemy zamówić nawet puszkę Pepsi i dostać ją w ciągu 15 minut. Nie chodzimy tez do banku, nie płacimy rachunków, nie mamy kontaktu z ludzmi bo wszystko to można załatwić przez internet. O koncertach nie dowiadujemy się z plakatów na ulicy czy od znajomych, ale z forum czy newsletter’a. Nie wysyłamy prawdziwych kartek, tylko wchodzimy na onet czy interię, klikamy w kartki elektroniczne i bez ruszania się z fotela w ciągu 5 minut wyślemy 10 wirtualnych kartek zamiast 1 prawdziwej, a wszystko to za darmo! Można tak wymieniać bez końca.

Oczywiście część rzeczy bardzo ułatwia nam życie i nie można podważyć ich pozytywnego wpływu na efektywność naszej pracy. Wspomniane transakcje bankowe, korespondencja elektroniczna z naszymi klientami no i przedewszystkim ogromne zasoby informacji sprawiają, że funkcjonujemy szybciej i sprawniej. Niestety jest też mnóstwo sposobów na zabicie czasu i to w mało wysublimowany sposób. Przy okazji zabijamy swoje umiejetności językowe, nie potrafimy okazywać uczuć inaczej niż przez emotikony, nie możemy się skupić na prawdziwej rozmowie. To też tylko przykłady tego co może nam się przydarzyć.

Nadal pozostaje pytanie, co jest odpowiedzialne za taki stan rzeczy? Czy rzeczywiście jest to internet? Z pewnością jest on niejako pośrednikiem i narzędziem które sprawia, że się uzależniamy, ale czym jest sam internet? Internet to cała sieć w której znajdują się miliony, a teraz juz chyba miliardy stron, tysiace portali i serwisów, setki gier i całe mnóstwo innych pokus. Osobiście uważam, że nie można byc uzależnionym od samego internetu. Po coś przecież włączamy komputer czy telefon, uruchamiamy odpowiednie aplikacje czy wchodzimy w przeglądarke. Uzależnionym można być od rozmów przez komunikator, od udzielania się na forach dyskusyjnych, od przeglądania stron o treściach erotycznych czy pornograficznych, od gier online, od ciągłego przeszukiwania sieci w celu odnalezienia różnych informacji, i tym podobne. Bardziej od sformułowania uzależnienie od internetu, pasuje mi patologiczne używanie internetu które jest wynikiem badań amerykańskich ucznonych. Zjawisko to można nazwać też siecioholizmem. Mimo, że internet jest stanowczo młodym medium, to jego zasięg jest ogromny. Dlatego też nie ma wielu badań i teorii związanych z nadużywaniem internetu, ale już teraz można stwierdzić, że coś takiego jak uzależnienie od internetu, rozumiane dosłownie, nie istnieje. Bez dostępu do sieci nie uzależnimy się od gier online czy komunikatorów, ale sam internet nie jest tutaj celem dla którego siadamy przez monitorem. Można to troche porównać do narkomana, który jest uzależniony od nartkotyków, a nie od dealera, chociaż bez niego nie jest w stanie dostać tego czego chce.

W mediach często dochodzi do uproszczenia i lekkiego przekłamania własnie poprzez używanie sformułowania uzależnienia od internetu. Wszyscy których określa się mianem uzależnionych wrzucani są do jednego worka, mimo że ich problemy znacząco się różnią i każdy z nich szuka w sieci czegoś innego.

Z pojeciem siecioholizmu ściśle wiąże się cyberslacking. Jest to wykorzystywanie internetu przez pracownika, w godzinach pracy, do celów prywatnych. To zjawisko dobrze opisuje artykuł Pani Justyny Adamczyk, który dostepny jest tutaj: część 1, część 2, część 3, część 4. Artykuł i badania opublikowane w roku 2004, ale biorąc pod uwagę szybki rozwój sieci wyniki napewno uległy zmianie, ciekaw jestem tylko w którą stronę.

Dzisiejsza piosenka to utwór Skee-Lo, amerykańskiego rapera, pod tytułem I wish. Kolejny kawałek przesiąknięty latami 90 XX wieku, wydany w 1994 wraz ze świetnym teledyskiem przenosi nas w tamte cudowne czasy, kiedy to internet i telefony komórkowe nie były tak popularne, ale dobra muzyka i Dr. Pepper jak najbardziej.

Tak smutne, że aż śmieszne

Przeglądając ostatniej nocy nowo dodane zdjęcia do portalu nasza-klasa natknąłem się na profil osoby która… nie żyje. Nie będe podawał adresu ani nazwy tego profilu, wątpie żeby mi coś za to groziło ale może chociaż ja okaże jakiś szacunek zmarłej osobie?

Podobno ludzie różne rzeczy robią po utracie bliskich, ale jak wyjaśnić taką sytuację? Rodzina (najprawdopodobniej) dodaje zdjęcia zmarłej córki/żony/matki i prowadzi jej profil na portalu społecznościowym który ma na celu odnawianie dawnych znajomości, nawiązywania nowych kontaktów. Oczywiście wszyscy w komentarz składają kondolencje, wysyłają anonimowe świeczki i aniołki które to mają czuwać nad duszą zmarłej. Po co robić coś takiego? Może to pomaga rodzinie zmarłej? Kusi mnie aby napisać do nich wiadomość z zapytaniem o motywy takiego działania, ale mogę ich zranić, mogą mnie nie zrozumieć, dlatego chyba sobie daruje. Nie ważne jakimi są ludzmi, ważne że cierpią.

A może zmarła chciała aby dalej prowadzić jej profil? Mimo to szczerze wątpie, że była to jej ostatnia wola. Czy smierć członka rodziny nie powinna zostać sprawą wewnętrzną? Czy nie powinno się jej przeżywać samemu, w zamyśleniu? A może to ja jestem tak staroświecki i zacofany, może pora na to by dzielić się ze wszystkimi swoim smutkiem i narażać na nieprzychylne komentarze. Słyszałem jakiś czas temu o wirtualnych cmentarzach i chociaż nie chce mieć z nimi nic wspólnego, to jestem w stanie zrozumieć idee takiego serwisu. Wpisujemy sobie zmarłych i wiemy kto juz odszedł a kto odejdzie wkrótce bo ma już zarezerwowane miejsce. Ale coś takiego na naszej-klasie? To chyba jakaś pomyłka.

Mimo to, sam ze swoim profilem planuje zrobić podobnie. Ciekaw jestem reakcji innych, ciekaw jestem czy w ogóle będzie jakaś reakcja? Jeśli w końcu się do tego zabiore i zrealizuje ten plan, to pewnie zamieszcze tutaj swoje przemyślenia i spostrzeżenia.

Na koniec każdego wpisu będe starał się podawać tytuł jednej piosenki której niedawno słuchałem i krótko ją opisać. Pewnie nie raz o tym zapomne albo po prostu nie będzie mi się chciało, ale niekonsekwencja to jedna z moich wad która zaczęła denerwować mnie samego i chcę z nią walczyc.

Bob Dylan – Things Have Changed

Muzyka do filmu Wonder Boys (2000) z m.in. Michael’em Douglas’em, Tobey’em Maguire i Katie Holmes. Świetnie oddaje klimat filmu, wydawać by się mogło, że śpiewa ją starszy pisarz swoim zmęczonym głosem. Sam film wielkiego sukcesu nie odniósł raczej i z tego co wiem, jedyną ważniejszą nagrodą jaką otrzymał był Oscar właśnie za piosenkę Bob’a Dylan’a. Polecam posłuchać jak i obejrzeć. Dla zachęty pare cytatów z tegoż filmu:

Grady Tripp: She’s a transvestite.
Terry Crabtree: You’re stoned.
Grady Tripp: She’s still a transvestite.

Walter Gaskell: Are you drinking, Professor Tripp, right now?
Grady Tripp: [smoking weed] No.

Q: I… am a writer.
[applause]


Statystyki bloga

  • 30 563 wejść

Goście

Maj 2024
Pon W Śr Czw Pt S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031