Archiwum dla Marzec 2009

Obnoszenie się

Zawsze staram się być z dala od wszelkich międzyblogowych sporów. Nie komentuję tutaj zawartości innych witryn, bo każdy ma swój pomysł na bloga, każdemu służy on do czegoś innego a ja staram się to szanować. Mimo to już raz pisałem tutaj o rewirach gajowego Maruchy. Zrobię to jeszcze raz. Znienawidzę się za to, ale nie mam już możliwości komentowania tam, a jest kilka rzeczy, które trzeba wyjaśnić.

Żeby było jasne – rzadko czytuję tamten blog, ale gdy już tam trafię, to zawsze mnie szokują i najnowsze wpisy i ostatnie komentarze. Tym razem wpadłem na „Cejrowski mówi głośno to, co większość myśli”. Tekst jest o wystąpieniu Wojciecha Cejrowskiego na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie stwierdził, że „gejów trzeba tępić”.

Tytuł bardzo ciekawy, ale o jaką „większość” chodzi? Na pewno nie większość społeczeństwa. Może to większość katolików albo czytelników owego bloga?

Dalej mamy:

Szypuła słusznie gada, jak aktywny ormowiec. Nie należy też mówić źle o gwałcicielach i pedofilach – bo a nuż znajdą się tacy wśród słuchaczy, i jak oni wtedy będą się czuli?

Już tam napisałem, że „jeśli ktoś nie widzi różnicy, pomiędzy gejami i lesbijkami a pedofilami i gwałcicielami, to nie powinien zabierać głosu w tej sprawie”. Nie wiem, jak można stawiać homoseksualistów w jednym szeregu z przestępcami seksualnymi. Nawet w prawie nie ma zapisu o nielegalności homoseksualności. Homoseksualiści nie naruszają wolności osobistej innych (jak twierdzą niektórzy). Oni się zajmują sami sobą, a nie naszymi dziećmi czy żonami. W czym więc problem? Chyba w tym, że niektóre osoby chcą sprawować władzę nad wszystkimi i narzucić im własny system moralny.

Ktoś pisze:

Pedofile i gwałciciele gwalca nas i nasze dzieci, jakby to powiedziec,fizycznie.
A geje i lesbijki na razie tylko medialnie, ale zamierzaja wprowadzic przymus,no jak by to powiedziec znowu-juz wiem: gejowania i lesbijkowania, Talciu…

I ktoś inny:

Nie wiem, co to “gej”, wiem co to pederasta, homoseksualista, dewiant, sodomita, zboczeniec. Narusza on jak najbardziej moją wolność osobistą publicznym lansowaniem obrzydliwości i obnoszeniem się ze swą chorą seksualnością, deprawującą młodzież.

Ja żadnego przymusu ani obnoszenia się nie widzę. Nie jestem homoseksualistą, dlatego ruchy, akcje i inne „eventy” homoseksualistów mnie nie obchodzą. Nie interesuję się tym i nie czuję się do tego zmuszany. Są jednak tacy (podobno heteroseksualni) którzy wiedzą o gejach więcej, niż oni o sobie samych. To dość ciekawe zjawisko. Obawiam się jednak, że u jego podłoża leży – znowu – chęć władzy i przekonanie o własnej wyższości.

Ci ludzie mylą pojęcia „wolności osobistej” i „uczuć religijnych”. Dla nich to chyba to samo. Tak się składa, że ich wolności osobistej nikt nie narusza, a uczucia religijne, to w moim mniemaniu, wymysł ortodoksyjnych i fanatycznych katolików oraz narzędzie do walki ze wszystkim czego ich rozumy nie pojmują. Czyjeś uczucia religijne obraża parą mężczyzn trzymających się za ręce, a moje uczucia religijne obrażają dzwony w kościele, bo jakim prawem one tak hałasują? Tak samo wszystkie krzyżyki, obrazki, figurki, to wszystko mnie obraża. Obraża mnie Kościół wtrącający się do polityki, obraża mnie ksiądz mówiący „zabłądziłeś”. Mnóstwo innych rzeczy obraża moje uczucia religijne. I największa broń osób wierzących obraca się przeciwko nim.

A oto komentarz miesiąca:

To ja ci zaraz, Talciu oświecony, powiem co to za różnica: jest to różnica 10% (dziesięciu procent).

Bowiem 90% pedofilów rekrutuje się właśnie z homoseksualistów. A podczas słynnej obławy na pedofilów na warszawskim Dworcu Centralnym parę lat temu – z 13 złapanych pedofilów WSZYSCY okazali się być homosiami.

Więc Talciu, jeśli twoje informacje zaczerpywane są tylko z broszurek Stowarzyszenia Lambda, to lepiej nie zabieraj tu głosu.

Nie wiem skąd autor wziął wyniki tych „badań”. To kompletna bzdura. Ja znalazłem zupełnie odmienne informacje:

badania psychologiczne i statystyczne dowodzą, że ok. 90% przypadków pedofilii dotyczy heteroseksualnych mężczyzn

Nie wiem czy ten człowiek nie umie czytać, czy był zmęczony, czy coś przeoczył, czy nie wie czym jest heteroseksualizm, czy miał nadzieję, że mu uwierzę na słowo i chciał ze mnie zrobić barana, czy po prostu takie ma metody dowodzenia swoich racji. Chyba nigdy się tego nie dowiem.

Powrócę jeszcze do słów cytowanych wcześniej:

[…]i obnoszeniem się ze swą chorą seksualnością, deprawującą młodzież.

Homoseksualizm nie jest chorobą. Nie jest to nawet upośledzenie, patologia czy dewiacja. Czasem warto sięgnąć po jakąś książkę, zamiast przesiadywać w kościele, albo w lesie. Ale niech to będzie książka nowa, mówiąca prawdę, a nie powielająca mity.

Martwię się

Molesta Ewenement – Martwię się (feat. Ero, Pablopavo)

Czasem…

Świat zwariował


To kolejny kawałek w stylu protest song
rozważ to zanim pójdę stąd
zanim prawdziwe kłamstwo na łamach gazet
pozbawi cię wiary w ludzi tym razem
krwawe diamenty dziś Afryka cierpi
są do kupienia na giełdzie w Antwerpii
snajperzy w Serbii centrum miasta chronią
a z Sowietami wciąż handlują bronią
OK!- skinął głową prezydent Ameryki
w Zatoce Perskiej stanęły krążowniki
gruzy ustroju Husajna pomniki
z pozdrowieniami od Myszki Miki
znów pojemniki są pełne uranu
faktycznie lądują na dnie oceanu
z Afganistanu znów złe wieści idą
to polski żołnierz dziś od bomby zginął

Czasem za cały świat potrafię się martwić
odrzucam zło którym chcą mnie nakarmić
wokół ten świat my w opozycji
Molesta Ero Pablo prawda bez fikcji

Choć dziś u mnie wszystko gra słońce świeci i jest pięknie
wciąż obok przykrych spraw nie umiem przejść obojętnie
tu gdzie płacę podatki składki chuj wie co jeszcze
gdy czegoś potrzebuję traktują mnie jak powietrze
dobry przykład to nasza służba zdrowia
nie masz sosu by dać w łapę sam się zacznij operować
dalej zobacz dzieci meneli wciąż są bose
a na niejednym z osiedli dziś znów ktoś wyłapie kosę
takie realia nikt tu się nie śmieje
tak jak dziecko w trzecim świecie które od tygodnia nie je
dzieciaki w Somalii wyjeżdżają na łowy
dziś znów zamiast kopać piłkę będą kopać groby
jest coraz mniej wody ej ziemia wysycha
tu fanatyczne głowy prowadzą morderczy Dżihad
na koniec spytaj dlaczego kłamią media
czemu nie ma w nich rapu skoro żyją tym osiedla

Czasem za cały świat potrafię się martwić
odrzucam zło którym chcą mnie nakarmić
wokół ten świat my w opozycji
Molesta Ero Pablo prawda bez fikcji

W kolejce w mięsnym stoimy spokojni
wiesz jak traktują zwierzęta w ubojni
my obojętni wobec tych zbrodni
jesteśmy wszyscy jeszcze bardziej głodni
udowodnij przemocą swój argument
żyjemy w Polsce wiem że to umiesz
rozumiesz cel i ludzki dramat
opuścić Tybet musiał Dalajlama
bojówki Hamas szykują znów zamach
zabójca w Stanach morduje w bramach
ale to dla nas jest już banalne
na Morzu Chińskim próby nuklearne
marne to czasy w których żyć przyszło
tyle bez sensu już zginęło istot
mówią że koniec jest już tak blisko
niszczymy wokół siebie dosłownie wszystko

Czasem za cały świat potrafię się martwić
odrzucam zło którym chcą mnie nakarmić
wokół ten świat my w opozycji
Molesta Ero Pablo prawda bez fikcji

Legalizacja broni

Ostatnio myślałem czym byłaby legalizacja broni w Polsce. Chyba byłaby katastrofą. Dochodzę do takiego wniosku, pomimo swoich dość liberalnych poglądów, więc coś w tym musi być.

Broń teoretycznie powinna być w domu, do ochrony rodziny. Nie wiem, czy prawo w USA (bo ten kraj stanowi podstawę naszych rozważań) pozwala na wynoszenie broni poza własną posiadłość. Chyba raczej tak. Będę się posiłkował debatą pomiędzy Januszem Korwinem-Mikke, a Maciejem Wieczorkowskim.

„Bandyta zawsze ma broń”, mówi J. Korwin-Mikke. Rzeczywiście, ma broń, ale nie jest to broń palna. Bandyta może mieć nóż, łom, kij baseballowy. Może mieć broń, ale wcześniej musi dostać na nią pozwolenie. Ewentualnie dostać ją na „czarnym rynku”, ale to też wymaga trochę zachodu. W przypadku legalizacji broni, każdy bandzior będzie nas straszył pistoletem. Idealnym rozwiązaniem byłoby, gdybym ja miał broń w domu, a bandyta nie, wtedy samym nożem mnie już nie nastraszy. Ale jak to pogodzić? Może tak jak już wspomniałem wcześniej, pozwolić na posiadanie broni tylko w domu, ale kto tego będzie przestrzegał? Na pewno nie bandyci. Albo wszyscy mają broń, albo nikt. Jeśli mają wszyscy, to znaczy że bandyci też, a na to nie można pozwolić. Czyli nikt nie może mieć broni.

J. Korwin-Mikke, mówi też, że w stanie Arizona na jednego mieszkańca przypada 2 i pół sztuki broni, podczas gdy w stanie Washington nie można mieć broni. Mimo to, w okręgu stołecznym liczba przestępstw była znacznie wyższa. Może rzeczywiście tak było, ale czy przy przekraczaniu granicy stanowej podlega się jakiejś kontroli? Proszę mi powiedzieć, bo nie wiem. Jeśli nie, to nie jest problemem transport broni z jednego stanu do drugiego. A jeśli takie kontrolę istnieją, to jest też coś takiego jak przemyt. Jeśli broń zostanie zalegalizowana w województwie śląskim, to niedługo w całej Polsce będzie równie łatwo dostępna, bo kto to skontroluje?

Ze strony zwolenników legalizacji broni, często pada przykład wypadków samochodowych. Pytają, czy mamy zabronić sprzedaży samochodów, skoro tyle ludzi ginie na drogach. Oczywiście, że nie. J. Korwin-Mikke dodaje też przykład trutki na szczury, bo przecież każdego można nią otruć. O ile trutkę na myszy może dostać każdy, o tyle za prawo jazdy trzeba zapłacić i zdać egzaminy. Poza tym, samochód służy do jeżdżenia, trutka na szczury – do trucia szczurów, a broń do strzelania i zabijania! Każdy przedmiot, który mam przy sobie, może mi posłużyć do pozbawienia kogoś zdrowia albo życia, ale żaden przedmiot nie został stworzony w tym celu.

Maciej Wieczorkowski mówi o lobby zbrojeniowym, które stoi na straży prawa do posiadania broni. J. Korwin-Mikke, żartobliwie podaje przykład lobbowania na rzecz margaryny. Problem w tym, że margaryna nie służy do zabijania, i trudno byłoby nią kogoś zabić, a bronią nie miesza się cukru w herbacie, tylko strzela do ludzi.

Na początku debaty J. Korwin-Mikke wspomina o karze śmierci. Dało mi to do myślenia i stwierdzam, że jeśli w Polsce miałaby nastąpić legalizacja broni, to konieczne jest też zaostrzenie kar i wprowadzenie kary śmierci. Tylko takie rozwiązanie, moim zdaniem, ma logiczne uzasadnienie.

Bardzo ciężko jest przewidzieć, jak zachowaliby się ludzie, po legalizacji broni. Być może funkcjonowanie społeczeństwa nie uległoby zmianie. Być może ilość przestępstw by spadła. Być może Polska stałaby się najbezpieczniejszym państwem świata. Jednak ryzyko jest za duże. Mamy zbyt wiele do stracenia. Wiara w ludzi jest potrzebna, ale zostawmy ją w sferze prywatnej każdego człowieka, i nie przenośmy jej na grunt prawny. Państwo ma chronić swoich obywateli, a nie kazać się bronić samemu. Moim zdaniem, lepiej chroni nie dając przyzwolenia na posiadanie broni.

Wyobraźmy sobie prostą sytuację: jemy wspólnie z całą rodziną obiad, gdy do naszego domu wkracza bandyta uzbrojony w legalnie zdobytą broń. Nasza broń jest w sypialni po drugiej stronie domu, bo przecież napady najczęściej zdarzają się w nocy. Pozostaje nam tylko modlić się, żeby napastnik ocalił nam życie, a zabrał wszystko co najcenniejsze. Inny przykład: śpimy, budzi nas dziwny hałas. Chwytamy pod poduszkę po broń, zapalamy światło, a do skroni mamy przystawioną lufę, nie swoją… Tym szelestem może też być nasze dziecko, które musiało w nocy pójść do toalety, a my do niego celujemy z broni…

Mimo sporej sympatii do Janusza Korwina Mikke, nie mogę zgodzić się z jego poglądami. Ta dyskusja mu się nie udała, nie podał zbyt wielu ciekawych argumentów, mimo, że zazwyczaj tak czyni (ten z państwem szwajcarskim był dobry, ale Szwajcaria to jednak inny świat). Jestem zdecydowanym przeciwnikiem legalizacji broni.

Autopromocja

Ostatnio wpadła mi do głowy myśl o tym, że portal nasza-klasa.pl wielu osobom służy do autopromocji. Odnowienie dawnych znajomości to tylko przykrywka. Zresztą, największą grupę użytkowników portalu stanowi młodzież szkolna, a oni nie mają czego odnawiać. Być może wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że kreuje swój wizerunek i stwarza pozory. Samo zapisane się do szkoły (szczególnie wyższej) jest sygnałem dla nas, że mamy do czynienia z człowiekiem inteligentnym, uczącym się i ambitnym. Następnie mamy takie pola do uzupełnienia jak „O sobie” i „Czym się aktualnie zajmuję”. Tam każdy chce wypaść jak najlepiej, stara się, wypisuje złote myśli, a efekt i tak jest marny. Nikt nie rozumie wyrwanych z kontekstu słów piosenki czy wiersza, a całego nikomu nie chce się czytać. Na koniec pozostaje najważniejsze narzędzie naszej autopromocji – galeria. Pokazujemy siebie na zdjęciach. Wstawiamy tam wszystko, co potencjalnie może, w oczach innych, podnieść nasz status, miejsce w społeczeństwie. Zdjęcia z wakacji, zdjęcia w nowych ciuchach, zdjęcia z imprezy, zdjęcia ze szkoły lub z jej zakończenia. Z jednej strony, to tylko zdjęcia przypominające nam najszczęśliwsze momenty życia, z drugiej – pokazanie ile się już przeżyło, jakie ma się doświadczenia, ile się widziało, ile się ma.

Nie wiem tylko, czy jest to przypadek, że jedno wiąże się z drugim? Czy ludzie podświadomie pokazują to co w nich najlepsze, aby spodobać się innym? Czy może robią to świadomie? Pewnie wszystko po trosze jest prawdą. Zauważam jedynie problem i możliwość stworzenia sobie pięknego wizerunku. Oczywiście nie pomoże nam on przy rekrutacji do szkoły czy znalezieniu pracy. Możemy jednak znaleźć atrakcyjnego partnera. Gorzej, jeśli ten partner też udaje kogoś, kim tak naprawdę nie jest. Tworzy swój wizerunek, skupia się na swoim Ja w sieci, i jednocześnie zaniedbuje siebie w rzeczywistości. Poza tym może dojść do tego, że osoba odważna, przebojowa, mądra i wygadana na portalu czy „gadu-gadu” okazuje się być nieśmiałym, milczącym głupkiem w realu.

Muszę więcej pomyśleć nad tym problemem. Ta notka to tylko pewnego rodzaju wprowadzenie.

Bydgoszcz

Bydgoszcz

Bydgoszcz

Spacerując raz po Bydgoszczy dostrzegłem ten piękny fragment infrastruktury miejskiej. Zdjęcie tylko po części oddaje klimat fotografowanego miejsca. Trzeba przejść obok i spojrzeć z każdej strony. Obiecałem sobie jednak, że następnym razem gdy tam będę, zrobię zdjęcię i tutaj wkleję, więc wklejam.

The Darkness – Hazel Eyes. Kiedyś namiętnie słuchałem ich pierwszego albumu Permission To Land, a ostatnio wpadł mi w ręce drugi, chyba równie udany One Way Ticket to Hell… and Back. Charakterystyczny wokal na początku wydawać się może śmieszny, ale później bardzo przyjemnie się go słucha.

Donald! Do domu!

Ale afera. Premier grał w piłkę zamiast głosować.

Szeroko się uśmiechałem, gdy czytałem sprawozdanie z tego zajścia. Podobno Donald nie wiedział, że musi iść na głosowanie. Akurat. Na pewno wiedział, ale wolał się wymknąć z kolegami pograć w piłkę. Będzie miał nieobecność, a mama go nie usprawiedliwi.

A tak trochę poważniej- zaniedbanie zaniedbaniem, ale ta sytuacja pokazuje jakieś takie ludzkie oblicze tych ludzi, polityków. W ten sposób wzbudza się sympatię.


Statystyki bloga

  • 30 563 wejść

Goście

Marzec 2009
Pon W Śr Czw Pt S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031