Historia największego talentu piłkarskiego tego kraju ostatnich lat jest streszczeniem polskiej „szkoły” i mentalności naszych zawodowych piłkarzy.
Ebi w wieku 12 lat trafia do Feyenoordu, czyli klubu należącego razem z Ajaxem i PSV do wielkiej holenderskiej trójcy. Najpierw swoje umiejętności szlifuje w drużynie juniorów, aby później trafić do pierwszego składu, robić regularne postępy i umacniać swoją pozycję. Niestety drogę na szczyt przerywa kontuzja, a następnie dyskwalifikacja za rzekome palenie marihuany. Po powrocie na boisko Smolarek prezentuje się bardzo dobrze, ale już za rok Rotterdam opuszcza trener Feyenoordu Bert van Marwijk który nie bał się stawiać na Ebiego. Van Marwijk odchodzi do Borussii Dortmund, a Smolarek razem z nim. Przez dwa lata występów w Bundeslidze rozgrywa więcej meczów i strzela więcej bramek niż przez 5 lat w Holandii (!). Smolarek wyrobił sobie renomę w Niemczech, jego pozycja wydawała się niezagrożona. Postanawia jednak spróbować czegoś nowego i przenosi się do Hiszpanii z nadzieją, że tamtejsza liga będzie bardziej odpowiadała jego stylowi gry. Smolarek dostaje niesamowitą szansę pokazania się już w pierwszym meczu nowej drużyny. W meczu Racingu Santander z FC Barceloną wchodzi na boisko w drugiej połowie na nieco zmęczonych rywali, lecz po 10 minutach zostaje ukarany czerwoną kartką. W dalszej części sezonu Ebi strzela tylko 4 bramki i zostaje wypożyczony do słabego Boltonu Wandereres, w którym zagrał tylko kilka razy, nie strzelając przy tym żadnego gola.
W tym momencie jego kariera staje w miejscu. Od 10 sierpnia pozostaje bez klubu. Ostatnio krążyły plotki jakoby Smolarkiem zainteresowane było HSV i Hannover 96. Ebi wolał grać w drugim zespole Bundesligi (mimo, że gdy był w szczytowej formie, jego Borussia zajmowała co najwyżej 7 miejsce). W Hamburgu spędził 10 dni trenując razem z drużyną, po czym władze HSV zdecydowały, że nie podpiszą z nim kontraktu. Czy Smolarek miałby większe szanse na grę w Hannoverze? Pewnie tak, bo to klub nieco słabszy, chętniej zatrudniłby polskiego napastnika. Polscy napastnicy (i w ogóle piłkarze) mają jednak to do siebie, że uważają się za lepszych niż są w rzeczywistości. Tym sposobem największy talent polskiej piłki już drugi miesiąc nie ma klubu, nie gra regularnie i właśnie został odsunięty od szerokiej kadry polskiej reprezentacji. Ebi jednak jest zadowolony z pobytu w Hamburgu. Na pewno trochę pozwiedzał, dostał nowy dres, no i gazety znowu o nim pisały.
Jestem bardzo ciekaw jak dalej potoczą się losy Smolarka – stereotypowego polskiego piłkarza.