Czy istnieje coś takiego jak uzależnienie od internetu? Tyle się o tym słyszy nie tylko w mediach, ale też od ludzi z naszego najbliższego otoczenia. Albo mama mówi, że jesteśmy uzależnieni od internetu, albo znajomi mają pretensje, że nigdzie nie wychodzimy tylko siedzimy przed komputerem, aż w konću sami odkrywamy, że coś jest nie tak. Przestajemy się spotykać z ludzmi i zamiast tego piszemy na gg. Przestajemy chodzić do sklepu i zamawiamy praktycznie wszystko w sieci. Na szczęście po jedzenie chodzimy sami, ale w USA problem jest na tyle poważny, że przez internet możemy zamówić nawet puszkę Pepsi i dostać ją w ciągu 15 minut. Nie chodzimy tez do banku, nie płacimy rachunków, nie mamy kontaktu z ludzmi bo wszystko to można załatwić przez internet. O koncertach nie dowiadujemy się z plakatów na ulicy czy od znajomych, ale z forum czy newsletter’a. Nie wysyłamy prawdziwych kartek, tylko wchodzimy na onet czy interię, klikamy w kartki elektroniczne i bez ruszania się z fotela w ciągu 5 minut wyślemy 10 wirtualnych kartek zamiast 1 prawdziwej, a wszystko to za darmo! Można tak wymieniać bez końca.
Oczywiście część rzeczy bardzo ułatwia nam życie i nie można podważyć ich pozytywnego wpływu na efektywność naszej pracy. Wspomniane transakcje bankowe, korespondencja elektroniczna z naszymi klientami no i przedewszystkim ogromne zasoby informacji sprawiają, że funkcjonujemy szybciej i sprawniej. Niestety jest też mnóstwo sposobów na zabicie czasu i to w mało wysublimowany sposób. Przy okazji zabijamy swoje umiejetności językowe, nie potrafimy okazywać uczuć inaczej niż przez emotikony, nie możemy się skupić na prawdziwej rozmowie. To też tylko przykłady tego co może nam się przydarzyć.
Nadal pozostaje pytanie, co jest odpowiedzialne za taki stan rzeczy? Czy rzeczywiście jest to internet? Z pewnością jest on niejako pośrednikiem i narzędziem które sprawia, że się uzależniamy, ale czym jest sam internet? Internet to cała sieć w której znajdują się miliony, a teraz juz chyba miliardy stron, tysiace portali i serwisów, setki gier i całe mnóstwo innych pokus. Osobiście uważam, że nie można byc uzależnionym od samego internetu. Po coś przecież włączamy komputer czy telefon, uruchamiamy odpowiednie aplikacje czy wchodzimy w przeglądarke. Uzależnionym można być od rozmów przez komunikator, od udzielania się na forach dyskusyjnych, od przeglądania stron o treściach erotycznych czy pornograficznych, od gier online, od ciągłego przeszukiwania sieci w celu odnalezienia różnych informacji, i tym podobne. Bardziej od sformułowania uzależnienie od internetu, pasuje mi patologiczne używanie internetu które jest wynikiem badań amerykańskich ucznonych. Zjawisko to można nazwać też siecioholizmem. Mimo, że internet jest stanowczo młodym medium, to jego zasięg jest ogromny. Dlatego też nie ma wielu badań i teorii związanych z nadużywaniem internetu, ale już teraz można stwierdzić, że coś takiego jak uzależnienie od internetu, rozumiane dosłownie, nie istnieje. Bez dostępu do sieci nie uzależnimy się od gier online czy komunikatorów, ale sam internet nie jest tutaj celem dla którego siadamy przez monitorem. Można to troche porównać do narkomana, który jest uzależniony od nartkotyków, a nie od dealera, chociaż bez niego nie jest w stanie dostać tego czego chce.
W mediach często dochodzi do uproszczenia i lekkiego przekłamania własnie poprzez używanie sformułowania uzależnienia od internetu. Wszyscy których określa się mianem uzależnionych wrzucani są do jednego worka, mimo że ich problemy znacząco się różnią i każdy z nich szuka w sieci czegoś innego.
Z pojeciem siecioholizmu ściśle wiąże się cyberslacking. Jest to wykorzystywanie internetu przez pracownika, w godzinach pracy, do celów prywatnych. To zjawisko dobrze opisuje artykuł Pani Justyny Adamczyk, który dostepny jest tutaj: część 1, część 2, część 3, część 4. Artykuł i badania opublikowane w roku 2004, ale biorąc pod uwagę szybki rozwój sieci wyniki napewno uległy zmianie, ciekaw jestem tylko w którą stronę.
Dzisiejsza piosenka to utwór Skee-Lo, amerykańskiego rapera, pod tytułem I wish. Kolejny kawałek przesiąknięty latami 90 XX wieku, wydany w 1994 wraz ze świetnym teledyskiem przenosi nas w tamte cudowne czasy, kiedy to internet i telefony komórkowe nie były tak popularne, ale dobra muzyka i Dr. Pepper jak najbardziej.